Forum Duszpasterstwo Powołań - Bracia Mniejsi Kapucyni - Kraków Strona Główna Duszpasterstwo Powołań - Bracia Mniejsi Kapucyni - Kraków
forum wymiany myśli
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Humor Braci Kapucynów... :]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Duszpasterstwo Powołań - Bracia Mniejsi Kapucyni - Kraków Strona Główna -> Kraków - Olszanica
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bestia_z_Łodzi




Dołączył: 23 Cze 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ŁÓDŹ

PostWysłany: Sob 16:45, 24 Cze 2006    Temat postu: Humor Braci Kapucynów... :]

Było to w czasach, gdy podczas obrzędu chrztu ksiądz namaszczał olejem świętym pierś dziecka. W czasie chrztu jeden z naszych braci mówi do matki chrzestnej: - Proszę rozpiąć bluzeczkę na piersi. A sam sięga po olej. Gdy matka chrzestna zaczyna spełniać polecenie, kapłan dodaje szeptem: - Nie sobie, dziecku!

Kapucyn, ojciec Micara nie wahał się w trakcie swoich kazań, aby wskazywać palcem największe przywary ówczesnych kapłanów i biskupów. Niektórzy prałaci wyraźnie niezadowoleni z tych oczywistych aluzji do ich słabości, użalali się przed papieżem Leonem XII i żądali przywołania kapucyna do porządku. Papież obiecał wyznaczyć mu solidną pokutę. Kilka dni później prałaci znowu zjawili się przed papieżem, jako że Micara niezłomnie trwał przy rzucaniu oskarżeń. - Ojcze święty, czy rzeczywiście wyznaczyłeś mu sławetną pokutę? - A jakże - odparł papież - zrobiłem go kardynałem.

W pewnej miejscowości mieszkańcy dowiedzieli się, że zgodnie ze zwyczajem zmieniono w klasztorze gwardiana (przełożonego klasztoru). Prawie natychmiast przy furcie klasztornej zjawił się jakiś ciemny typ, który dopytawszy się, który to jest gwardian, podszedł do niego: - Ojcze - powiedział - dobrze znałem poprzedniego gwardiana, był wobec mnie bardzo hojny i dawał mi zawsze pieniądze. Mam nadzieję, że ty także! - Oczywiście bracie. Tylko widzisz, to ja jestem starym gwardianem. Nowy przybędzie tu za jakieś dziesięć dni!

Fryderyk II, król Prus, zakazał zakonom przyjmowania nowych nowicjuszy. Pewnego dnia gościł w pewnym klasztorze, gdzie spotkało go przyjęcie nie mające sobie równych Po wszystkim powiedział gwardianowi; może ojciec prosić o wszystko, po takiej gościnie niczego nie odmówię. - Dwóch nowicjuszy - odparł zakonnik. - Dobrze! Sam wybiorę - odparł król. Zwrócił się do swojego adiutanta z rozkazem: - Wyślesz mu dwa osły z mojej stajni! Gwardian, który usłyszał słowa króla, dorzucił: - Ponieważ Wasza Wysokość jest tak hojny, nazwiemy jednego imieniem Waszej Królewskiej Mości, a drugiego nowicjusza imieniem naczelnego wodza!

Było to przed wojną, gdy zapadł zmrok, jeden z naszych braci wracał z pociągu do klasztoru. W ciemnej uliczce zastąpiło mu drogę dwóch młodzieńców. Nasz współbrat nawet nie widział ich twarzy osłoniętych mrokiem, a oni nie dostrzegli habitu spod długiego płaszcza: - Wyskakuj pan z tego palta, daj zegarem portfel i co wartościowe. Tylko pospiesz się pan, bo zimno jak diabli!, powiedział wyższy z nich. W pewnym momencie nadjechało auto oświetlając całą postać zakonnika. - O, kurcze, nasz kapucyn! - wybaczy ojciec, jak u nas ulice słabo oświetlone, gdybyśmy ojca widzieli, to byśmy nie napadali. I oddając naszemu współbratu płaszcz zaproponował; - Ojciec pozwoli, ze go odprowadzimy. Tylu tutaj różnych oprychów się kręci, a niebezpiecznie jest chodzić samemu.

cdn... Smile Smile Smile Mr. Green [color=green]
[/color]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Symforian




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miłakowo

PostWysłany: Śro 15:53, 28 Cze 2006    Temat postu:

Płyną łódką dominikanin, jezuita i kapucyn. Po jakimś czasie zabrakło im wody pitnej. Dominikanin zaofiarował się, że pójdzie do sklepu. Wyszedł z łódki i po wodzie poszedł do sklepu. Tak samo wrócił. Gdy kolejny raz zabrakło wody, stwierdzili, że teraz kolej na kapucyna. Kapucyn poszedł po wodzie i wrócił. Za trzecim razem po wodę miał iść jezuita. Wszedł do wody i zaczął się topić. - Po palach, durniu! - krzyczy dominikanin. - Po jakich palach? - zapytał kapucyn.

Chłopak, zainteresowany zakonem, pyta się jezuity: - Czy to prawda, że wy jezuici zawsze odpowiadacie pytaniem na pytanie? - A kto Ci takie głupoty naopowiadał?...

Jadą w jednym przedziale jezuita i kapucyn. Odmawiają w ciszy brewiarz. W pewnym momencie zgasło światło. - No to teraz będziemy modlić się w ciemności, wielbiąc Boga, który dał nam dzień i noc... - mówi kapucyn. Tymczasem jezuita wstał i dokręcił żarówkę.

Przed biskupem ordynariuszem pewnej diecezji stają przedstawiciele dwóch dominujących tam zakonów - jezuici i kapucyni. Biskup rzecze: - No, to opowiedzcie mi, proszę, jak wygląda wasz dzień. Jezuici na to: - Pobudka o 6.00, medytacja, Eucharystia, potem lecimy do roboty, każdy do swoich zajęć - jedni do nauki, inni do pracy duszpasterskiej, inni na wykłady. Wieczorem rachunek sumienia, medytacja, adoracja, a potem jeszcze trochę popracować i jakieś sześć godzin snu. I tak codziennie. Biskup na to: - Ładnie, ładnie, dobrze, że tak pięknie pracujecie. A wy, kapucyni? - My to robimy tak: wstajemy przed południem, załatwiamy potrzeby fizjologczne, jemy coś i idziemy spać. Potem znów to samo - siusiu, jakieś jedzonko i spać. Wieczorem budzmy się, żeby coś przekąsić, obejrzeć troszkę TV, a potem siusiu, paciorek i spać. Biskup, zdziwiony: -A wy nie przesadzacie z tym jedzeniem, siusiu i spaniem? -Nie, skąd... My to robimy i za siebie, i za jezuitów...

Trzej kapłani spotkali się, aby wymienic swoje sposoby dzielenia niedzielnej kolekty. Pierwszy mowi kapucyn: - Ja rysuję krechę i podrzucam pieniądze w gore. Co spadnie na prawo od kreski to dla mnie, a co na lewo to dla Pana Boga. Drugi mowi dominikanin: - Ja rysuję okrag, podrzucam pieniadze i co wpadnie do srodka to dla mnie, a co na zewnątrz to dla Pana Boga. Na to jezuita: - Ja podrzucam pieniadze w góre i co Pan Bog zlapie to dla Niego, a co spadnie dla mnie...

Dominikanin, kapucyn i jezuita idąc ulicą nagle doznali objawienia. Ujrzeli Stajenkę Betlejemska i Świetą Rodzinę. Dominikanin upadł na kolana widzac tę wspaniałą ikonę Trojcy Świętej. Franciszkanin upadł na kolana widzac Króla Wszechrzeczy przychodzacego na świat w ubóstwie. Jezuita natomiast położył św. Józefowi rękę na ramieniu i zapytał: - Czy pomyślałes już, do jakiej szkoly wyślesz syna?

Dominikanin i franciszkanin pokłócili się, który z ich zakonów jest ważniejszy. Tak spór ich trwał przez kilka lat, w końcu ustalili, że jak umrą, to w Niebie spytają Boga o odpowiedź. Tak też zrobili. Bóg trochę się zamyślił i powiedział, że odpowiedź wyśle niebiańską pocztą. Po dwóch dniach przychodzi list do ich kwatery w Niebie. 'Drodzy bracia! Nie spierajcie sie o tak błahe sprawy. Oba wasze zgromadzenia są równie ważne i równie cenne w moich oczach. Z powazaniem Pan Bog OFM'

Franciszkanin, jezuita i dominikanin umówili się na grę w golfa. Niestety, pole było zajęte przez niewidomych. Dominikanin zaraz zwrócił się do Boga: 'Panie, jaki byłem zły i zepsuty, myślałem tylko o sobie!'. Franciszkanin: 'Dzięki Ci, Panie, że i oni mogą grać!'. Jezuita: 'Ok, Boże. Ale czy nie mogliby pograć w nocy?...'

Idą jezuita i franciszkanin przez las, nagle natknęli się na dość głęboki strumień. Jezuita prosi franciszkanina: - Bracie, przenieś mnie na drugi brzeg... Twój habit jest już stary i zniszczony, a ja mam nowiutką sutannę, no i nie wypada bym w brudnej i mokrej sutannie głosił ludziom Słowo. Franciszkanin bez oporu wziął Jezuitę na barki i wszedł do wody. Kiedy byli już na środku strumienia franciszkanin pyta jezuitę: - ojcze, czy ma ojciec przy sobie pieniądze? - oczywiście. - odpowiedział jezuita. Na te słowa franciszkanin zrzucił jeziutę z ramion wprost do wody mówiąc: - Wybacz ojcze, ale regula zabrania nam nosić przy sobie pieniądze.

Dominikanin, franciszkanin, benedyktyn i jezuita płynęli łódką. Nagle wokół nich zjawiła się chmara rekinów. Jeden uderzył w łódź, a ta zaczęła tonąć. Dominikanin jął nauczać rekiny o wartości miłości bliźniego, ale jeden z nich natychmiast wyskoczył z wody i pożarł zakonnika. Franciszkanin zawołał: 'Dziękujemy Ci, Panie, za brata naszego - rekina!'. Natychmiast jeden z braci schrupał i franciszkanina. Benedyktyn usiłował uspokoić bestie śpiewem. Doskonale czysto zaczął wygłaszać Exultet, ale koło 'owocu pracy pszczelego roju' podzielił los współbraci. Jezuita nie wiedział, co ma robić. Stał tak w tonącej łódce, gdy rekiny wyłowiły go i bezpiecznego zaniosły na brzeg. - Dla-dla-czego mnie nie-nie-nie poża-ża-rłyście?... - wyjąkał. - Aaaa, solidarność zawodowa...

Pewien ojciec miał trzech synów, z których pierwszy wstąpił do dominikanów, drugi do kapucynów, a trzeci do jezuitów. Gdy przyszło mu umierać, rzekł do nich: - Dzieci moje! Cóż, jestem już na łożu śmierci, już po mnie idzie. Nie wiem, jak to po śmierci będzie. Niby wierzę w to niebo... ale może trzeba będzie coś tam opłacić? Jakieś cło, bilet, cokolwiek... Moja ostatnia wola brzmi: do grobu wrzućcie mi 3000 euro. Jego synowie oburzyli się na tę pogańską praktykę, ale cóż - ostatnia wola ojca to rzecz święta. Zatem po śmierci ojca trzeba było zdobyć pieniądze. Dominikanin wyłożył 1000 euro w nowych, czyściutkich banknotach. Franciszkanin poszedł żebrać, no i jakimś cudem zebrał ogromny wór drobniaków - łącznie 1000 euro. Natomiast jezuita zabrał banknoty i drobniaki, poczym do grobu ojca wrzucił czek opiewający na 3000 euro.

Idzie kapucyn przez pustynie i spotyka lwa. "Panie Boże niech ta istota ma chrześcijańskie uczucia"-poprosił Boga. Na to lew zatrzymał się, przeżegnał i zaczął się modlić: "Pobłogosław Panie te dary, które z twej chojności spożywał będę...".

Smile Smile Smile Smile Smile Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ojciec Dyrektor




Dołączył: 14 Cze 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytom

PostWysłany: Nie 13:33, 30 Lip 2006    Temat postu:

rzecz dzieje sie w pewnej parafii do ktorej dziwnym trafem trafili mlody dominikanin i podstarzaly kapucyn Very Happy

-moj drogi jak to jest ze na moich kazaniach wszyscy przysypiaja a na twoich wierni tak uwaznie sluchaja??-pyta kapucyn

-a bracie ja staram sie wiernych trzymac w napięciu np mowie cos i nagle wyglaszam kwestie: "W zyciu kochalem jedna kobietę" wierni wtedy wstrzymuja oddech a ja uzupelniam: "To była moja matka" i wszystko wraca do normy.

-acha to wobec tego ja jutro wyprobuje ten numer ok ??

nazajutrz kapucyn zaczyna wyglaszac kazanie i jak zwykle wierni spią. i nagle pada kwestia:

-"W zyciu kochalem jedna kobietę" wierni wstrzymoja oddech a kapucyn kontynuluje : "to była matka Dominikanina"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Symforian




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miłakowo

PostWysłany: Wto 13:18, 01 Sie 2006    Temat postu:

Tak szukałem jak trafić do Olszanicy i oto co znalazłem:
"W pobliżu znajdują się tereny rekreacyjne Krakowa: (...) klasztor Kamedułów na Bielanach. " Smile Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Łukasz z Radomia




Dołączył: 26 Lip 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom

PostWysłany: Wto 21:09, 01 Sie 2006    Temat postu:

W Celle (czyt. Czelo) młody mnich rąbie drzewo. Przechodzący starzec obserwował go i po chwili rzekł:
- Twoja siekiera, Bracie, każe mi myśleć o piorunie.
- Z powodu szybkości? - zapytał ten z zadowoleniem.
- Nie, niegdy nie uderza dwa razy w to samo miejsce.


Pewien brat powiedział do starca:
- Abba, słyszałem, że brat, który mieszka z tobą, umarł. Mógłbym zająć jego miejsce?
Starzec odpowiada:
- Tak, ale wydaje mi się, że jestęs wyższy od niego. Nie wiem, czy zmieścisz się w jego grobie.


Jakiś chłopiec zapytał pewnego dnia starca:
- Według ciebie, ojcze, jestem dobry?
Starzec odpowiedział:
- Z takim typem, jak ty, nie pozwoliłbym ci sie bawić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mistic87




Dołączył: 02 Sty 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 13:20, 02 Sty 2008    Temat postu:

To oni też mają poczucie humoru? a no fakt kawały z Rydzykiem...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Duszpasterstwo Powołań - Bracia Mniejsi Kapucyni - Kraków Strona Główna -> Kraków - Olszanica Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin